Ktoś by spytał: - Moto? A co to?

 

Moto to styl życia, to coś, co potrafi oderwać „starszaków” od 1246 odcinka serialu „M jak miłość”...........

 

W dniu 5 listopada 2007 roku Dziadzia, absolwent Akademii Rolniczej we Wrocławiu, na forum tejże uczelni napisał post:

 

 

Odzew był błyskawiczny, zaraz dopisali się QH, Macia65, Wielebny, Leju – a zaraz potem inni.

 

 

 

 

 

Na motobazarze we Wrocławiu po 3 tygodniach spotkało się już dziewięcioro „motomaniaków” (była już z nami Rodzyna).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ponieważ okres jesienno – zimowy to nie czas na jazdę motorem – w styczniu 2008 odbyło się spotkanie „na sucho” (a raczej na mokro) w knajpce, gdzie za barem na postumencie co stało? - oczywiście 3 motory..........

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na motobazarze w lutym była już większa grupa:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Potem rozpoczął się prawdziwy sezon. Były wspólne wyjazdy bez celu, żeby „ponawijać” kilometry i poważne wyprawy. Zaliczyliśmy termy na Słowacji, Skandynawię (Szwecję i Norwegię),zloty w Sławie, Lubsku, Świdnicy, Złocieńcu.

 

 

 

 

 

Super „klubową” imprezą był zlot u Kapitana pod Gorzowem.

 

 

Zakończenie sezonu połączone z rocznicą powstania grupy odbyło się w górach, w Szałasie Muflon koło Jeleniej Góry. Przyjechaliśmy puszkami zabierając nasze Królowe Matki, tylko Bolo przyjechał 50 letnią Jawą i to przez 40 km w deszczu.

 

 

 

 

W sezon 2009 weszliśmy ostro II Zjazdem u Kapitana, połączonym z wyjazdem do Międzyzdrojów (molo, smażalnia i ALEJA GWIAZD – czyli nasza)......

 

 

I jeszcze parę słów:

-         Wściekłe Trutnie, bo na naszym wewnętrznym gadu-gadu odbyła się „rozmowa”:

 

  

kapitan: Wielebny, w dawnych czasach jak jeszcze nie było dealerów i salonów, jeździłem w sztylpach do jazdy konnej i do tego dopinane cholewy, było nieźle
Leju: kiedyś w Tarnowie koleś nas poratował i jechaliśmy w kombinezonie dla pszczelarzy

 

kapitan: Leju już cię widzę z tym kapello i siatka na łbie chyba się poleje
Wielebny: Powiedz Leju że do kompletu miałeś jeszcze dymiący odkurzacz
kapitan: Leju pszczelarz już nie mogę

 

Wielebny: Leju co ty zombi?
kapitan: Gloria przyszła sprawdzić czy to śmiech szaleńca

 

 

 

 

Na zlocie u Kapitana Leju wystąpił jako powyższy pszczelarz, a nasza baza zrobiła się ULEM. A ponieważ poczciwe pszczółki to my nie jesteśmy – więc zostaliśmy WŚCIEKŁYMI TRUTNIAMI..........

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nie zamknęliśmy się w „naszym ulu” - do grupy należą też ludzie spoza AR-ki

-         Mamy Przedszkole i Senat od osiemnastoletniej Glorii po Jędrka (niech sam powie, ale kończył jeszcze WSR.........) . Nieraz posługujemy się skrótem P-5 lub P-8 (od pierwszej cyfry w peselu).  Ale wszyscy bawimy się doskonale.

-         Wyszliśmy poza granice Polski – mieliśmy zlot w Czechach u Irko, który ma motor, hoduje konie, zrobił pysznego barana z rożna i wraz ze swoimi kolesiami Czechami chcą z nami jeździć na wspólne imprezy.

-         Naszym ULEM jest cała Polska. Jesteśmy z Wrocławia, Brzegu Dolnego, Jeleniej Góry, Legnicy, Gorzowa, Kluczborka, "Guberni Kaliskiej" itd. U nas słowa rzucone żonie - "jadę do kumpla" - mają zupełnie inne znaczenie.........

 

I nasza "klubowa" anegdota:
na zlocie w Lubsku przegraliśmy walkę o I-sze miejsce z gospodarzami.
- siła intelektu poddała się sile mięśni - powiedział Kapitan. Obok stał reporter z lokalnej telewizji.
- a to czemu tak? - zapytał
- widział pan kiedyś na zlocie motocyklowym siedmiu magistrów ciągnących linę?
 
I była kupa śmiechu............... A wygraną przez nich beczkę piwa i tak opróżniliśmy razem...........

STRONA GŁÓWNA